Prowadzący: Jan Kramek Telefon: 22 649-74-92; 662 743-551 Email: , Termin: 30.06 – 17.07.2018 Kraje: FINLANDIA Trasa: dorzecze rzeki Hossa VIII SKANDYNAWSKIE LATO, XXIV NADBAŁTYCKIE LATO
3. 30.06 – 17.07.2018 FINLANDIA dorzecze rzeki Hossa
prowadzący: Jan Kramek Część rekonesansowa Cała trasa. O trasie … Przepiękne pojezierze wśród lasów, z licznymi niewielkimi (jak na Finlandię) jeziorami połączonymi wartkimi w wielu miejscach rzekami, położone wśród skalistych i piaszczystych wzgórz oraz terenów podmokłych. W ciągu 11-u dni pływania poznaliśmy 52 jeziora i 16 cieków z 46 bystrzami – swoisty rekord. Wyprzedzając niejako tok opowiadania nadmienię, że piękniejszego pojezierza w życiu nie widziałem, o czym może świadczyć moja wielka chęć powrotu w te okolice jeszcze w czasie trwania spływu, a to zdarza mi się bardzo rzadko. Najwięksi kajakowi ekstremiści przepłynęli 202 km (40 z prądem, 132 stojącej, 12 pod prąd i 18 km górskiej). W 2017 roku utworzony został tutaj kolejny w Finlandii park narodowy, ale nie obejmuje on całego pojezierza. Jego fragmenty są na mapkach o numerach od 2 do 5. Gdyby stosować polskie kryteria, to większość obszaru Finlandii byłaby parkiem narodowym, więc nie mogą przesadzać. O poziomie wody … Był bardzo niski (o czym wiedzieliśmy zawczasu od Finów) za przyczyną wyjątkowo krótkiej tego roku zimy. Na bystrzach mieliśmy znacznie mniejszą frajdę i częstą konieczność mozolnego przeciągania, a nawet miejscami holowania kajaków. Ten dodatkowy mozół był dość łatwy do zniesienia za przyczyną pięknej pogody. O wywrotkach … Były trzy, w tym jedna w zupełnie nieoczekiwanym miejscu. O pogodzie … Była bardzo urozmaicona, ale z wyraźnym wskazaniem na piękną w potocznym tego słowa znaczeniu. Czasem może nawet zbyt piękną, jako że dostałem udaru cieplnego i przez ponad godzinę nie zdawałem sobie z tego sprawy. W każdym razie deszcz nam nie przeszkadzał prawie wcale. O meszkach … Było ich dużo, za dużo, a wiatru zbyt mało. U różnych ludzi skutki aktywności tych muszek objawiają się różnie. Mój organizm po pierwszym dniu bliższych z nimi spotkań na biwaku uodpornił się znacznie i odczuwałem jedynie trochę dokuczliwego pieczenia, ale bez dalszych konsekwencji w postaci wybroczyn czy opuchlizny. Główną niedogodnością była konieczność zakładania na biwakach ubrań przy zbyt wysokiej jak na tę operację temperaturze. W czasie siedmiu naszych poprzednich pobytów w Skandynawii tylko jednego dnia w Szwecji meszki były podobnie uciążliwe. Widocznie statystyka upomniała się o swoje prawa. O rybach … Byli wśród nas znakomici wędkarze – ryb nam nie brakowało. O logistyce … Wszystkie zaplanowane przed wyjazdem biwaki i harmonogram zostały zrealizowane w 100%. Zdarzyło się nam to chyba po raz pierwszy w czasie wędrówek z towarzyszącym nam autokarem, a było tych wędrówek bardzo wiele. W czasie dni postojowych realizowaliśmy indywidualne programy – w myśl zasady dla każdego coś miłego. Flora i fauna … Południowa granica występowania reniferów oraz północna grzybieni białych, zwanych też nenufarami. Perła nad perłami … Julma-Ölkky – długie na blisko 3 km i miejscami wąskie na 25 metrów jezioro wypełniające skalną szczelinę. Unikat na skalę światową. Głębokość jeziora do 50 m, a skaliste brzegi wznoszą się do 50 metrów nad jego taflą. XXIV Nadbałtyckie Lato Tak zupełnie na marginesie, to „VIII SKANDYNAWSKIE LATO” wpisało się też geograficznie i organizacyjnie w nasze „XXIV Nadbałtyckie Lato”. To był jedyny wpis.
Z DZIENNIKA POKŁADOWEGO JPK… Poniższe dziennikowe zapiski są głównie tekstowym uzupełnieniem zdjęć wykonanych na imprezie i obok zamieszczonych. 30.06 – sobota Załadowaliśmy w Warszawie przyczepę i około południa w dość pochmurnej oraz chłodnej pogodzie wyruszyliśmy utartym szlakiem do Tallina, gdzie po 18 godzinach (wliczone w nie kilka przerw, w tym na obiad w tradycyjnym już miejscu za Augustowem – bar Abro) i nocy spędzonej w autokarze zaparkowaliśmy przy terminalu portowym następnego dnia. 1.07 – niedziela Tallin – kilka godzin czasu pozwoliło nam po raz kolejny (w moim przypadku 10-ty) spacerować po tamtejszej urokliwej Starówce (załączony plan, gdzie symbolami z kolejnymi numerami zaznaczono miejsca robienia zdjęć). Pierwsze nasze kroki tradycyjnie skierowaliśmy w pobliże Bramy Viru, i to nie tylko dlatego, że jest fotogeniczna, ale dlatego, że znajdujący się w jej sąsiedztwie McDonald’s otwierany jest już o godz. 7:00 czasu warszawskiego, a w końcu spod powiek trzeba było wyjąć zapałki. Dalej ulicą Viru skierowaliśmy się przez Stary Targ na Plac Ratuszowy, skąd ulicą Pikk mijając po lewej kościół Św. Olafa (swego czasu najwyższa budowla w Europie) doszliśmy do kompleksu kamienic nazywanym „Trzy Siostry”. Przez Wielką Bramę przy Baszcie Małgorzaty wyszliśmy z Dolnego Miasta tallińskiej starówki. Jeszcze tylko zdjęcia wieży kościoła Św. Olafa górującej nad Basztą Małgorzaty i kierujemy się w stronę basenu portowego skąd będzie wypływał nasz prom. Rozległe przed kilkunastu laty przestrzenie są zabudowywane intensywnie jakimiś koszmarami psującymi piękną niegdyś panoramę tallińskiej starówki. Po dopłynięciu do Helsinek śmigamy szybko 270 km na kemping w Juva (z przerwą obiadową w kompleksie ABC w Heinola). A na kempingu piękne klimaty południowej Finlandii uwiecznione na zdjęciach. Dotychczas nie byliśmy jeszcze w tym miejscu. 2.07 – poniedziałek Ponad 400 km jazdy, z przerwą obiadową w kompleksie ABC w Kajaani i jesteśmy wczesnym popołudniem na zaplanowanym miejscu startu spływu. Ładniejsze miejsce (sosenki, żwirek i wysoki brzeg jeziora Iso-Peranka, ale z dogodnym zejściem do wody) niż się spodziewałem, zwłaszcza że stojący tutaj kamper szybko nas opuszcza. Obcy odjeżdżają, ale meszki przylatują i to w takiej liczbie i tak zajadłe, że nawet nastrój do robienia zdjęć gdzieś się ulotnił. „Maść kapucyna” na swędzące pamiątki po meszkach jest używana po raz pierwszy i ostatni. Później organizm radził sobie sam. 3.07 – wtorek Dzień postojowy – mapka nr 1 (na fińskich mapach konwencja kolorystyczna lądu stałego jest inna niż na polskich), gdzie symbolami z kolejnymi numerami zaznaczono miejsca robienia zdjęć. Sposób ten będzie stosowany na wszystkich następnych spływowych mapkach. W 4 miejscach robiliśmy na trasie zdjęcia (mapka nr 2):
Na kajakowej wycieczce mieliśmy pogodę tak urozmaiconą, że nawet deszcz popadał. Po 4 jeziorach przepłynęliśmy 26 km. 4.07 – środa Poranny deszcz opóźnił nam o 2 godziny wypłynięcie. Tego dnia pokonaliśmy 16 bystrz (na niektórych z nich spadek przekraczał kilkanaście promili) na różnych odcinkach rzeki Peranganjoki łączącej 8 malowniczych jezior – mapka nr 2. Peranganjoki płynie na przemian to w skalnym korycie, to wśród błot i szuwarów. Po 25 km zaparkowaliśmy nad jeziorem Pikku-Nimetön na terenie rozległej i pustej zagrody dla reniferów. Szybko rozstawialiśmy namioty, gdyż kolejny raz tego dnia deszcz nas postraszył. W 7 miejscach robiliśmy na trasie zdjęcia (mapka nr 2):
5.07 – czwartek Poranny deszcz znów opóźnił nam o 2 godziny wypłynięcie. To był najzimniejszy i najbardziej deszczowy dzień na spływie. Padało z przerwami i niezbyt intensywnie. Zdjęć z tego dnia nie ma, a szkoda, bo widoki były wyjątkowo romantyczne, choć nie zawsze fotogeniczne. Tego dnia pokonaliśmy 3 krótkie i łatwe bystrza i przepłynęliśmy po 8 jeziorach 8 km (mapka nr 3). Wylądowaliśmy wygodnie na północnym brzegu Tolosenlampi, ale zalesiony teren okazał się bardzo nierówny – głazy przykryte mchem. Większość z nas musiała zatem rozstawić namioty na dojazdowo-parkingowym szutrowisku. Sprzyjało to pogłębieniu integracji, zwłaszcza przy gastronomicznej pogodzie i nieprzetrzebionych zapasach. Przed wieczorem wybraliśmy się na pieszą wycieczkę nad Lounatkoski. Po niej załadowaliśmy kajaki na przyczepę. 6.07 – piątek Poranek był niczego sobie, więc uwieczniliśmy na zdjęciach miejsce biwakowe (mapka nr 5). Następnie przewieźliśmy się nad jezioro Julma-Ölkky (mapka nr 4), gdzie zwodowaliśmy kajaki i popłynęliśmy pomiędzy skałami na jego przeciwległy kraniec fotografując po drodze jak szaleni. Po małym pikniku wyruszyliśmy z powrotem (jakoś nie chciało się nam przerzucać kajaków na kolejne, mniejsze jezioro Pikku-Ölkky) wykorzystując do fotografowania wiszący nad jeziorem mostek. Przepłynęliśmy tego dnia jedynie 6 km, ale jakich kilometrów !!! Załadowaliśmy w dużym upale kajaki i pojechaliśmy na biwak nad ujściowy odcinek strumienia Kotaoja uchodzącego do pobliskiego jeziora Somer. Zejście do wody było bardzo wygodne, ale teren w lesie podobny do poprzedniego biwaku, a nawet gorszy ze względy na powalone drzewa i wykroty. Większość z nas upakowała namioty na dojazdowo-parkingowym szutrowisku. Malowniczo to wszystko wyglądało, więc zostało to uwidocznione na fotografiach. Wieczorem mieliśmy dużą ucztę rybną, a do tego czasu kilka zajeżdżających kamperów wycofało się bez słowa. 7.07 – sobota Dzień postojowy – mapka nr 4. Rano przy sprzyjającej pogodzie wyruszyliśmy na zachodni kraniec jeziora Somer. Przy odbudowywanym schronie turystycznym urządzamy piknik, gdzie fotografujemy również dalszy ciąg jezior Ala-Pääski i Yli-Pääski, na które nie chce się nam przerzucać kajaków. Chmury powoli zanikają. Wwyruszamy na przeciwległy kraniec jeziora, gdzie znajdujemy kolejne miejsce na ogniska pod wiatą w pobliżu wypływu pod mostkiem Somerjoki, którą będziemy forsować następnego dnia. Wody w niej niewiele, oj niewiele. Znów nadciągnęły chmury. Urządzamy sobie przy ognisku piknik i przy okazji fotografujemy malowidła skalne Somerjärvi Värikallio pochodzące z młodszej epoki kamienia. Mają one co najmniej 3500 lat. Rysunki mają podobno ponad 60 rozpoznawalnych wzorów. Przy niezmiennie pochmurnej pogodzie zawracamy na nasz biwak. Przepłynęliśmy tego dnia tylko po jednym jeziorze i jednym cieku ponad 17 km. Wieczorem przy ognisku znów była duża uczta rybna. 8.07 – niedziela Piękna słoneczna pogoda od rana. Niezłe uczczenie półmetka wyprawy. Tego dnia pływaliśmy po 11 jeziorach i 7 ciekach oraz pokonaliśmy 11 bystrz, przepływając łącznie 16 km. Miejsca wykonywania zdjęć zaznaczono na mapce nr 4. Trzy razy przyszło nam holować kajaki na Somerjoki: krótki odcinek na początku, najdłuższy przed miejscem postojowym oraz przed deltowym ujściem do jez. Laukkujärvi. W drugiej części etapu (mapka nr 5) piękne widoki chyba tak już nam się opatrzyły, że zdjęć nie robiliśmy, a i narastający upał zaczynał się dawać we znaki. Czyżby rosyjski wyż się rozbudowywał? Pływanie zakończyliśmy na jez. Kenttäjärvi, gdzie załadowaliśmy kajaki na przyczepę (zeszliśmy poniżej 13 minut – ćwiczenie czyni mistrzów) i pojechaliśmy na wypatrzony dwa dni wcześniej leśny parking w pobliżu mostu na Iijoki. Był tam już kamper z Holandii, ale odjechał następnego dnia wczesnym rankiem – kierowca wytrzeźwiał? W lesie było bardzo dużo dobrego miejsca na rozstawienie namiotów (spędzimy tutaj znów dwie noce), ale niestety nie wyznaczono tutaj miejsca na ognisko, więc obyliśmy się bez niego. 9.07 – poniedziałek Znowu piękna słoneczna pogoda i jeszcze większy upał. Dzień postojowy więc program zróżnicowany. Zdjęcia ilustrują wariant kajakowy (mapka nr 5). Najwięksi „kajakowi ekstremiści” przepłynęli 22 km po 2 ciekach i 4 jeziorach. Przedostanie się do jeziora Sarvijärvi (sięga pod rosyjską granicę) wymagało pokonania pod prąd trzech wartkich odcinków Sarvijoki. Ale było warto, co pokazują zdjęcia. Dłuższy postój mieliśmy na półwyspie rozgraniczającym dwie wschodnie zatoki jeziora Iijärvi. W upale, więc z dużym mozołem wróciliśmy tym jeziorem (największym na dotychczasowej rasie) do wypływu Iijoki, a później jej rozlewiskami na biwak, gdzie pozostało jedynie wciągnięcie kajaków na górę. 10.07 – wtorek Pogoda bez zmian. Ruszamy w dół Iijoki (mapka nr 5), o ile można tak powiedzieć o jej malowniczych rozlewiskach, co widać na zdjęciach. Pierwszy postój mamy na rozległym polu biwakowym (skraj parku narodowego) przed bystrzem Iikoski na Iijoki wypływającej z jeziora Hypäs. W dniu wczorajszym niektórzy z nas dotarli tutaj pieszo. Bystrze, długie na 450 metrów o spadku 7,5‰, przepłynęliśmy gładko i wpłynęliśmy na śliczne wśród ślicznych jezioro Huosiusjärvi z którego, znanym nam sprzed dwóch dni bystrym przesmykiem pod mostem, wpłynęliśmy na jezioro Kenttäjärvi, aby skierować się nim na wschód do uroczej zatoki na kolejny postój. Postój został wykorzystany różnorako. Niektórzy udali się do pobliskiego centrum turystycznego (mapy, przewodniki, kawa i przekąski), inni po drugiej stronie półwyspu plażowali nad pobliskim jeziorem Nurmiselkä, jeszcze inni chłodzili się w cieniu łapiąc wenę do fotografowania. Po raz pierwszy i ostatni w czasie naszej całej wędrówki na tym przepięknym pojezierzu widzieliśmy pływające wycieczkowo kanadyjki w liczbie sztuk dwóch. Kajaków (poza naszymi) nie widzieliśmy w ogóle. Dalsza marszruta wiodła na południe do dużej wyspy Honkisaari, gdzie zrobiliśmy serię zdjęć. Za tą wyspą zaczynało się jezioro Hossanjärvi, którym podążyliśmy dalej wykręcając coraz bardziej na wschód (mapka nr 3) gdzie łatwo znaleźliśmy po drodze w szuwarach ujście rzeki Kotijoki. Wpłyniemy w nią następnego dnia. Do planowanego miejsca biwakowego nad jeziorem Niskaselkä pozostało już niewiele, więc wkrótce do niego dopływamy. Po 7 jeziorach i 2 ciekach z 2 bystrzami przepłynęliśmy dzisiaj 12 km. Kilka namiotów rozstawiamy nad brzegiem jeziora, a większość nieco dalej na trasie skuterów śnieżnych w pobliżu autokaru, który dalej nie mógł wjechać. Meszki usiłują ucztować, ale nie wszyscy się tym przejmują i robią zdjęcia również zachodzącego słońca. 11.07 – środa Pogoda bez zmian. Dzień postojowy więc program zróżnicowany. Zdjęcia ilustrują wariant kajakowy. Ruszamy do ujścia Kotijoki (mapka nr 3), która wkrótce dość wyraźnie płynie wąskim korytem z przytopionymi drzewami i głazami. Płynięcie pod prąd idzie nam w takich warunkach dość wolno. Powyżej mostu drogowego koryto poszerza się znacznie i rzeka zwalnia płynąc prawie całkowicie przez bagna, gdzie mam bliskie spotkanie z ogromnym samcem łosia oraz klępą z młodym nieco dalej. Po przepłynięciu niewielkiego jeziora Kotilampi łatwo znajdujemy wpływ rzeki kierując się na widoczne z daleka betonowe przepusty pod lokalną drogą. Rzeka płynie w nich dość wartko, ale jakoś dajemy radę. Dalej płyniemy praktycznie stojącą wodą, również przepustem pod kolejną lokalną drogą. Nawet byśmy go nie zapamiętali, gdyby nie zaskakująca wywrotka w tym miejscu. Rzeka poszerza się i wypłyca – wpływamy na rozległe i zarastające w kierunku pn.-wsch. jezioro Poikkeusjärvi. Po zrobieniu zdjęć kierujemy się na zachód do zagrody Mäntyniemi, która jest celem naszej wycieczki. Część naszej ekipy dotarła tutaj pieszo. Mieliśmy nadzieję na zjedzenie steku z renifera, ale skończyło się na zupie gulaszowej z mięsa tegoż zwierzęcia. Upał był potworny, więc nie chciało nam się wracać. W drodze powrotnej okrążyliśmy wyspę i minęliśmy po lewej zagrodę Hossa, od której cały ten region wziął nazwę. Znaleźliśmy bez trudu szeroki i płytki wypływ Kotijoki. Przy pierwszej okazji (przepust pod drogą) z innej perspektywy uwieczniliśmy rzekę. Zatrzymaliśmy się jeszcze raz przed mostem w pobliżu kempingu, gdzie był niewielki sklepik. Z prądem dolny odcinek Kotijoki przepłynęliśmy bardzo sprawnie i co najważniejsze w cieniu. Najbardziej niestrudzeni popłynęli jeszcze na południe do wypływu Hossanjoki z jez. Niskaselkä pokonując tym samym dzisiejszego dnia 12 km po 3 jeziorach i 1 rzece. Należy dodać, że jedna osoba poszła na porośnięty wspaniałym lasem wysoki lądowy przesmyk Hossanlahdenharju pomiędzy jeziorami Hossanjärvi i bezodpływowym Öllöri – podobno warto było. 12.07 – czwartek Pogoda bez zmian, więc aby choć częściowo uniknąć największych popołudniowych upałów mieliśmy zamiar wypłynąć możliwie wcześnie. Nic z tego nie wyszło. Najpierw 2 godziny trwały uporczywe pertraktacje (Jacek) z rzekomym (naszym zdaniem) właścicielem terenu zamieszkałym kilkaset metrów dalej i prowadzącym agroturystykę. Nie chcieliśmy tracić całego dnia więc ostatecznie wystawił nam rachunek za biwak – zapłaciliśmy po 5 euro od osoby za dwie noce. Później, po pokonaniu łatwego bystrza Niskakoski, czekaliśmy na powrót koleżanki z okolic naszego biwaku, gdzie zostawiła w lesie smartfon. Tak więc przyszło nam pokonywać dzisiejszy dystans w największym upale, nie licząc nieco chłodniejszych godzin przedwieczornych. Pierwsze zdjęcia (mapka nr 3) wykonaliśmy na końcu długiego i krętego bystrza o długości 800 metrów przy średnim spadku 6,3‰. Składa się ono z trzech części: Kuusikoski, Kaivoskoski i Leveänkoski. Kolejne, pod mostem, bystrze Väärakoski jest dużo krótsze i łatwiejsze – 200 metrów przy średnim spadku 2‰. Ale następne Pystynkoski choć równie krótkie, to o spadku 10‰ wśród głazów w zawężonym korycie i zwiększonej prędkości przepływu. Była jedna wywrotka i już po zakończeniu akcji wykonane zdjęcia. Na pierwszy dłuższy postój stanęliśmy przy wyznaczonym miejscu postojowym (schron i miejsce na ognisko) za dość łatwym bystrzem Kuikankoski (350 metrów przy spadku poniżej 6‰). Wykorzystaliśmy okazję do zrobienia zdjęć (mapka nr 6). Nieco dalej był jeszcze jeden ciąg dość łatwych bystrz, po czym rzeka praktycznie stanęła i w upale, z zalewającym oczy potem, płynęliśmy w pięknym otoczeniu rzeki, ale szybko przestaliśmy zwracać na to uwagę. Od czasu do czasu rzeka rozlewała się na krótko w niewielkie jeziorka. Brzegi nie zachęcały do wyjścia, mimo że byliśmy tym coraz bardziej zainteresowani. Ostatecznie zdecydowaliśmy się wpłynąć nieco w bok na jezioro Sikalampi (mapka nr 7), gdzie przy chacie letniskowej było znośne wyjście i bardzo dobre miejsce na brzegu. Niestety Kol. Jarek opuścił na chwilę posterunek informacyjny i ostatnie kajaki popłynęły dalej przez co znalazły się przed większą częścią grupy (domyślaliśmy się tego, ale nie mieliśmy pewności, za to wiedzieliśmy że mają mapę). Posililiśmy się, upał nieco zelżał i popłynęliśmy dalej przez rozlewiskowe jeziora do Tormuanjärvi, na początku którego mogliśmy po lewej podziwiać piękną rozległą plażę. Trzymając się lewego brzegu wpłynęliśmy pod wyraźny prąd Muojoki aby dotrzeć do pobliskiego jeziora Muojärvi. Kiedy na nie wpłynęliśmy, w oddali za półwyspem znikał ostatni kajak z tej części naszej grupy, która nas wyprzedziła. Pomyłkowo (czyżby udar cieplny?) popłynęli oni do południowego krańca jeziora Tormuanjärvi i dopiero wtedy zawrócili. Po dopłynięciu z jeziora Muojärvi płytką i zamuloną Mustanjoki na prognozowane miejsce biwakowe nad jeziorem Mustalampi (ostatnie zdjęcie tego dnia) mocno się skonfundowali, gdyż byli przekonani że jesteśmy przed nimi, a tu „ani widu ani słychu”. Już wyciągali telefony komórkowe, gdy zobaczyli naszą nadciągającą armadę. Biwak założyliśmy na terenie dawnej żwirowni, używanej okresowo jako strzelnica do rzutek. Żeby się tam dostać z jeziora potrzebna była wspinaczka stromym zalesionym zboczem pod niezłą górę. Miejsce było całkiem, całkiem i to w dodatku jedyne z dojazdem autokaru na dzisiejszej trasie. Gdyby jeszcze nie te roje moskitów. Najwięksi „kajakowi ekstremiści” przepłynęli 30 km po 3 ciekach z 10 bystrzami i 11 jeziorach. 13.07 – piątek Pogoda bez zmian, więc wypływamy możliwie wcześnie (mapka nr 7), tym razem bez niespodzianek. Wracamy na Tormuanjärvi, które żwawo (jeszcze nie jest gorąco) przecinamy w poprzek, do wypływu z niego Alajoki – tak nazywa się dolny bieg Hossanjoki. Później przy każdej okazji łapiemy fragmenty cienia i w jednym takim miejscu robimy zdjęcie przy zabudowaniach Esala malowniczo rozłożonych na wysokim brzegu. Dalej przepływamy 3 niewielkie bystrza i rozpoczyna się bardzo duże jezioro zaporowe, ciągnące się 40 km na południe do Suomussalmi (mapka nr 8). Początki cofek jezior zaporowych często bywają nieatrakcyjne, ale tutaj tak nie jest. Jaka szkoda, że upał nas już podmęczył i nie robimy zdjęć. Później dmucha lekki wiaterek i jakoś dowlekamy się jeziorem Kokkojärvi na postój do jedynej na całej spływowej trasie miejscowości Juntusranta. Jest w niej nawet sklep z prawdziwego zdarzenia. Opływamy wysunięty daleko na południe półwysep i kierujemy się na wschód w kierunku wyspy Kylmäsaari na jeziorze Juntusjärvi. Na wysokości tej wyspy doznałem udaru cieplnego, z czego przez blisko godzinę nie zdawałem sobie sprawy, a co objawiło się poważną trudnością w synchronizacji mapy z terenem. Gdy się zorientowałem co się ze mną dzieje, to zlałem głowę zimną wodą z jeziora i objawy ustąpiły. Płynęliśmy wtedy po szerokiej drodze wodnej wśród morza szuwarów. Przed sztucznym spiętrzeniem był to w przeszłości dolny bieg rzeki Taivaljoki. Przed mostem dogodnie dobijamy po lewej do brzegu na kolejny postój. Są tutaj dwie wieże widokowe, więc są i zdjęcia. Za mostem kolejne jezioro Kulmajärvi, a za nim szeroki tor wodny wśród morza szuwarów, czyli kolejny zalany odcinek doliny Taivaljoki. Światło przybrało złociste barwy, co nastraja do robienia zdjęć. Przed godziną 18:00 dobijamy do brzegu na krańcu niewielkiego rozlewiska, do którego z szumem bystrza Taivalkoski wpływa Taivaljoki. Przepłynęliśmy 28 km po 4 ciekach z 3 bystrzami i 5 jeziorach. Pozostaje nam jeszcze przeciągnąć kajaki do drogi – 150 metrów lekko pod górę po specjalnej drewnianej konstrukcji przypominającej tory kolejki wąskotorowej. Kajaki zostawiamy przy drodze w pobliżu wyznaczonego miejsca na ognisko i mostku nad bystrzem Taivalkoski (zdjęcia). Namioty rozstawiamy 200 metrów dalej w głąb lądu przy odwiedzanej okresowo zagrodzie autochtonów – pod brzozami, wśród kwiatów (zdjęcia) albo przy drodze. 14.07 – sobota Dzień postojowy – mapka nr 8. Sklarowaliśmy rano kajaki, a przed wieczorem po raz ostatni na imprezie (piąty) załadowaliśmy je na przyczepę. Przyjechali spadkobiercy właścicieli siedliska (chyba ktoś z Finów ich o naszym pobycie powiadomił), ale byli bardzo wyrozumiali i życzliwi (Roma). Przy okazji stwierdzili, że jesteśmy bardzo odważni, gdyż w pobliżu zwykły buszować niedźwiedzie. Okazało się, że w odległości 1,5 km jest prowadzone swego rodzaju niedźwiedzie safari, gdzie wykładana jest żywieniowa przynęta zwabiająca misie na granicę rezerwatu, w którym żyją, pod lufy fotograficznych obiektywów. A co na to ogólne zasady ochrony przyrody, chciałoby się zapytać. Po 8 dniach bezdeszczowej pogody przeszło kilka burz i okresowo powiało. Powłóczyliśmy się po najbliższej okolicy (zdjęcia), a niektórzy wybrali się na dłuższą pieszą wycieczkę w tajgę. Była nawet podjęta próba (Wojtek) popłynięcia w górę Taivaljoki, ale kolejne bystrze w górze tej rzeki oraz trudno dostępne brzegi wymusiły jej zaniechanie. 15.07 – niedziela Wyruszamy w drogę powrotną. Pierwszy postój (na tankowanie wypada) nam w Suomussalmi. Po wczorajszych burzach znów mamy piękną wyżową pogodę. Ponad 400 km szybkiej jazdy, z przerwą obiadową w kompleksie ABC w Iisalmi i jesteśmy wczesnym popołudniem na znanym nam kempingu w Juva. Akurat Chorwaci haratali w gałę z Francuzami w meczu finałowym o mistrzostwo świata. Mieliśmy jeszcze w planie po drodze wycieczkę pieszą po ciekawej formacji skalnej Orinnoro (na wschód od Leppävirty), ale panujący upał i przewidywane towarzystwo owadów nas od tego odwiodły Dłuższy postój na kempingu bardzo nam się przydał i to nie tylko do robienia zdjęć. Wieczór kapitański przy ognisku też był jak się patrzy. 16.08 – poniedziałek Piękny poranek pozwala nam dobrze wysuszyć namioty i tym razem również rankiem zrobić zdjęcia. Szybko docieramy do Helsinek, gdzie bez uzgodnień z nami, Trump musiał akurat tego dnia spotykać się z Putinem. Ruch po mieście był nieco utrudniony, więc udało się nam przebukować bilety promowe na wcześniejszą godzinę i odpłynąć do Tallina, gdzie po raz pierwszy przy powrocie z Finlandii mogliśmy się powłóczyć do samego wieczora po Starym Mieście (załączony plan). Ale zanim do tego doszło zjedliśmy późny obiad w odrestaurowanym starożytnym wnętrzu (zdjęcia). Później cwałem pobiegaliśmy w promieniach zachodzącego słońca po Górnym i Dolnym Mieście robiąc zdjęcia w nietypowych dla nas w tych miejscach warunkach oświetleniowych. Nie odpuściliśmy żadnemu z punktów widokowych w Górnym Mieście. Pewną nowością dla nas były powstałe w ostatnich latach odlane z brązu rzeźby mnichów w Ogrodach Duńskiego Króla. Na koniec zawitaliśmy do restauracji Maharadży (Hindus jest właścicielem, a i kelnerzy też pochodzą z tamtej części Azji) na Placu Ratuszowym w pobliżu historycznej apteki. Godzinę przed północą wyjechaliśmy do Warszawy. 17.08 – wtorek Śniadanie wypada nam w tradycyjnym już miejscu przed Augustowem – bar Abro. Po południu w Warszawie rozładowujemy przyczepę – koniec kolejnej wyprawy do Skandynawii.
Rozszerzony zbiór zdjęć z imprezy jest tutaj:
Ostatnia modyfikacja: 2025-04-09 |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
||
|