Towarzystwo | O nasTowarzystwo Polska-Litwa-Łotwa-Estonia zrzesza rozrzuconych od Lizbony po Niemcy, Szwecję i Wilno kilkuset miłośników kajakowej włóczęgi po wodach naszych pn.-wsch. sąsiadów. Idea założenia stowarzyszenia zaczęła się wykluwać w 1995 r., aby podczas spływu na Świętej (lit. Šventoji), w równie świętym jubileuszowym 2000 r., przybrać ostateczny kształt zmaterializowany rejestracją w sądzie. Na tym pamiętnym spływie obficie korzystaliśmy z inspiracji litewskich „bogów” (dobrze znanych odwiedzającym Litwę) poczynając od Kalnapilisa poprzez Utenosa, a kończąc na samym Švyturysie. Był to już szósty sezon organizowania cyklu spływów nazwanych przez ich uczestników w 1996 r. Kajakowym Eldorado. Tak najkrócej wyrazili swój zachwyt ówczesną turystyczną pustką na Litwie oraz przyrodą i ukształtowaniem terenu tego bliskiego nam geograficznie i historycznie kraju, a zarazem do niedawna tak bardzo odległego. Niezapomniane wrażenie wywarły również miasta: otoczone lasami mityczne, choć wtedy jeszcze mocno zaniedbane Wilno malowniczo rozłożone na morenowych wzgórzach w przełomie Wilii, czy też urokliwie położone Kowno w widłach Wilii i Niemna - dwóch największych litewskich rzek. Chyba nie bez znaczenia było również rzetelne przygotowanie i prowadzenie spływów, które w części miały rekonesansowo-eksploracyjny charakter. Z upływem lat Litwa zaczęła się zaludniać wędrowcami, więc zapuszczaliśmy się coraz dalej na północ ciągle powodowani chęcią poznawania czegoś nowego. Prowadząc z mieszkańcami podwileńskich wsi i przysiółków oraz zapadłych wśród jezior łotewskiej Łatgalii samotnych zagród „długie Polaków rozmowy”, przyszli członkowie Towarzystwa PLŁE odkrywali egzotyczny już świat znanego im z opowiadań rodziców i dziadków gorącego polskiego patriotyzmu, przenoszący ich w okres między wojnami światowymi. Z upływem lat narastało w nich przekonanie, że muszą Polskę przybliżyć tym ludziom, zaś ich losy obywatelom naszego kraju. Uznali, że są to winni naszym rodakom, których powikłane losy historii umiejscowiły poza granicami ojczyzny i którzy często nie bez racji twierdzą, że macierz o nich zapomniała. Kończąc genezę powstania naszego stowarzyszenia trzeba wspomnieć, że pierwsze spływy z cyklu Kajakowego Eldorado były organizowane w ramach WKPTK „Retmani”, który w końcowej fazie rozpadu ZSRR zaczął eksplorować turystycznie jego terytoria. Kilkunastu „Retmanów” zostało członkami TPLŁE. Istotną rolę w działalności TPLŁE odgrywają byli działacze dwóch dawnych warszawskich akademickich klubów kajakowych: Klubu Wodniaków Politechniki Warszawskiej oraz Uniwersyteckiego Klubu Kajakowego „Habazie”. Pływanie po wodach naszych północno-wschodnich sąsiadów przeniosło ich w lata wczesnej młodości, kiedy prawnie i faktycznie był w Polsce możliwy traperski charakter kajakowych wędrówek. Rozrzuconymi po Polsce, Europie i świecie (mamy członkowską ekspozyturę nawet w Arizonie w USA) członkami Towarzystwa są zarówno pasjonaci poznawania nowych, rzadko uczęszczanych szlaków, jak i osoby pragnące spędzić wakacje w miłym gronie, ludzie w różnym wieku, często całe rodziny. TPLŁE nie stawia swym członkom żadnych ograniczeń i wielu z nich jest związanych z działającymi lokalnie Klubami Kajakowymi, a niektórzy znani są czytelnikom „Wiosła” również jako autorzy zamieszczanych w nim tekstów i fotografii. Zgromadziliśmy duży zasób wiedzy turystycznej i logistycznej (wszystkie przepłynięte szlaki liczone w tysiącach km są dokładnie opisowo i kartograficznie udokumentowane) oraz wysokiej klasy kajaki ułatwiające organizowanie po kosztach własnych atrakcyjnych imprez. Zamieszczane w Internecie galerie zdjęć z poprzednich wypraw oraz wrażenia uczestników spływów w ubiegłych latach przybliżają odpowiedź na pytanie: dlaczego mając w naszym kraju tyle atrakcyjnych szlaków kajakowych jeździmy od wielu lat tak daleko? Po prostu organizujemy wyprawy w takie miejsca, które w stosunku do najbardziej atrakcyjnych szlaków kajakowych w Polsce w pełni zasługują na miano Kajakowego Eldorado. W bieżącym roku będzie ono trzynastym z kolei, a sumaryczna liczba spływów, z których wiele miało charakter rekonesansowy, zbliży się do setki. Najmocniej utkwiły w pamięci imprezy na trasach, którymi według zeznań miejscowych, nikt przed nami nie pływał. Nietknięte ludzką stopą nadrzeczne łąki wciśnięte w gęstwinę lasów pozwalają cichym wędrowcom dostrzec z kajaka liczną zwierzynę: sarny, jelenie, łosie, bobry, wydry, kołujące wysoko orły, polujące na ryby z wysokich głazów kanie rude, a nawet samego króla nadbałtyckich puszcz – niedźwiedzia brunatnego – co miało miejsce w 2006 r. nad rzeką Stende w Kurlandii na Łotwie. W czystych wodach rzek i jezior możemy wypatrzeć słodkowodne gąbki. Litwa to nie tylko Druskienniki i Wilno, ale również wspaniałe pojezierza z czystymi jeziorami połączonymi plątaniną rzeczek i rzeczułek, przepiękne rzeki meandrujące w głębokich dolinach i przełamujące się z szumem bystrz oraz szypotów przez morenowe wzgórza, nie skąpiąc przy tym urokliwych miejsc biwakowych. Stare kościoły, pałace, dwory i parki wokół, no i niezłe, a czasem doskonałe jedzenie w niepozornie wyglądających knajpkach uzupełniają obraz tego kraju. Na Łotwie, poza Jurmalą i Rygą, napotkamy ponadto: dolomitowe i różnokolorowe piaskowcowe urwiska z ciemnymi otworami pieczar, najszerszy w Europie (tak, tak) wodospad na Windawie w Kuldidze; rozległe dzikie łąki lśniące feerią barw, z trawami mogącymi ukryć dorosłego człowieka oraz z pełną gamą zapachów kwiatów i ziół; stare lasy tworzące miejscami nieprzebytą puszczę i naturalne ujścia rzek do morza. Do tego dochodzą lipcowe szare noce i bardzo bogaty w warstwie wokalnej folklor oraz liczne zamki Kawalerów Mieczowych i pałace carskich faworytów. Obrazu Łotwy dopełnia jeszcze lepsza niż na Litwie gastronomia oraz szczególna atrakcja dla kajakarzy – fragment ocalałych przed zalaniem porohów na Dźwinie, które w przeszłości były nie mniej sławne niż na Dnieprze – obecnie również zalane wodami jezior zaporowych. W Estonii, znanej przede wszystkim z urokliwej i dobrze zachowanej tallińskiej starówki, napotkamy wszystkie formy krajobrazu występujące na Litwie i Łotwie, a ponadto: jeszcze większe zróżnicowanie krajobrazu i bujniejszej przyrody, północnoeuropejską dżunglę porastającą rozległe w tym kraju bagna oraz brzegi rzek i rzeczułek; skaliste wybrzeża prawie słodkowodnej Zatoki Fińskiej (z licznymi wyspami, zatokami i półwyspami), do której spływają wartkie rzeki żłobiące poniżej wodospadów skalne rynny. Do tego dochodzą prawie białe lipcowe noce, często zadziwiająco gorące dni oraz niebo z przedziwnymi i niewiarygodnie nisko sunącymi chmurami. Litwa, Łotwa i Estonia mogą nam dostarczyć widoków i przeżyć dalekich od przeciętnych naszych polskich wyobrażeń o tych krajach. Im dalej na północ, tym więcej napotkamy osobliwości i pozytywnych zaskoczeń. Oglądane z okien samochodu kraje te wydają się z pozoru średnio atrakcyjne. Sprytnie, niczym wyrafinowanie zalotne kobiety, ukrywają swoje wdzięki. Możemy je odkryć i rozkoszować się nimi wędrując przez nie kajakiem. „Brunetki, blondynki ja wszystkie was dziewczynki całować chcę ...” chciałoby się zaśpiewać za nieodżałowanym Janem Kiepurą. Posiadając kapitał początkowy jedynie w postaci wiedzy i ograniczonych możliwości TPLŁE stało się chyba znaczącym międzynarodowym klubem kajakowym z siedzibą w Polsce. Opierając się na pracy społecznej (bez żadnego wsparcia publiczno-prywatnego z zewnątrz i własnego lokalu z prawdziwego zdarzenia) organizuje wyprawy zagraniczne na dość dużą skalę i na przyzwoitym poziomie oraz o międzynarodowym charakterze na dodatek, nie wspominając już o bardzo umiarkowanych kosztach. Serdecznie zapraszamy miłośników wędrówek do wspólnego pływania, które nie ogranicza się wyłącznie do trzech ww. państw. Pod patronatem Zarządu Towarzystwa były organizowane wyjazdy do Czech i na Ukrainę, zaś nasi członkowie pływali nieomal we wszystkich krajach Europy. Flotylla naszych kajaków uzupełniona kilkunastoma prywatnymi umożliwia jednoczesne pływanie ponad 60 osób, co miało miejsce przy okazji hucznego zakończenia sezonu 2006 połączonego ze spływem Łasicą, Bzurą i Wisłą. Jan Kramek Artykuł został zamieszczony w numerze 2/2007 magazynu kajakowego „WIOSŁO”. |
|||
|